Niestety w ostatnim czasie nie udało nam się zrealizować kolejnych wycieczek we dwójkę, ale korzystając z okazji i pięknej pogody, mimo braku dostępności Dżako, postanowiłam wybrać się na przejażdżkę do Zalesia Dolnego. Z Warszawy wyjechałam przez Las Kabacki i Powsin.
Później kierowałam się na Kierszek, Chyliczki i Chylice. W tych ostatnich trafiłam akurat na lodziarnię, dzięki czemu mogłam mieć wymówkę na mały przystanek i całkiem smakowite lody :)
W dalszej drodze minęłam m.in. pola “smutnych” słoneczników.
Niektóre z wybranych przeze mnie ulic wiodły przez pola, a wrażenia wzbogacały co chwilę przelatujące tuż nad głową samoloty.
Po dojechaniu do Żabieńca dotarłam w końcu nad wodę.
Stąd Aleją Brzóz przejechałam między stawami.
Zalesie Dolne powstało w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to w okolicy planowano i budowano według idei miast-ogrodów. Trudno odmówić tej miejscowości (a konkretniej – dzielnicy Piaseczna) uroku. Domy ulokowane są w lesie, a krajobraz dodatkowo urozmaicony jest stawami.
Aby dotrzeć w głąb, musiałam przejść przez tamę na rzece Jeziorce:
I kolejne widoki:
Na zdjęciu poniżej, w tle za plażą, widać Górki Szymona.
Po krótkiej przerwie przyszła niestety pora na powrót.
Wyjeżdżając z Zalesia, na ul. Anny Jagiellonki minęłam willę “Siedziba” (tzw. “Starą Krauzówkę”), powstałą według projektu Karola Sicińskiego. W czasie wojny prowadzone były w niej tajne komplety, a po wojnie szkoła. To tu również założono Towarzystwo Przyjaciół Miasta Lasu Zalesie. Więcej informacji na temat domu znaleźć można tutaj.
Przebijając się przez tereny Jazgarzewszczyzny, trzeba uważać na ulicy Leśnej – panuje tu spory ruch, a w dodatku na jezdni co i rusz pojawiają się wielkie dziury. Wszelkie trudy wynagrodzić mogą na szczęście widoki, na które natrafiłam kawałek dalej, w okolicy nazywanej Jeziorki Południowe:
Po dotarciu na warszawski Ursynów, wycieczkę zakończyć wypadało mi już tylko zasłużonym obiadem :)
Trasa: