Archiwum roczne: 2017

Puszcza 5 [ok. 40 km]

Jak zapewne zauważyliście, w 2017 roku niestety nie udało nam się zorganizować zbyt wielu wycieczek, a w zasadzie (wstyd się przyznać) byliśmy do tej pory tylko na trzech… Pod koniec sezonu postanowiliśmy zatem wykorzystać jeszcze fakt, że powróciła chwilowo przepiękna pogoda. Jednym słowem wzięliśmy dzień urlopu i wyruszyliśmy w środku tygodnia do Puszczy Kampinoskiej!

Po dotarciu na miejsce, przywitało nas cudowne słońce … i  ogromne dziury w duecie z wielkimi kałużami oczywiście akurat w ścieżce, którą obraliśmy na start. Po małej korekcie, daliśmy radę wjechać już bez większych przeszkód do lasu.

Przy pierwszym małym przystanku niestety nie udało nam się dostrzec bobrów, ale mogliśmy chociaż obejrzeć przygotowaną przez nie tamę:

Przez cały czas roztaczało się nad nami niebo z delikatnymi tylko obłoczkami.

W pewnym momencie, w samym środku lasu, naszą uwagę przykuł ten oto niecodziennie spotykany w takim miejscu znak:

Czym prędzej udaliśmy się zatem w wyznaczonym kierunku.

Jak się okazało, autorem wystawianych zdjęć był Marek Kalinowski – dziennikarz i wielokrotnie nagradzany fotoreporter, który ma na koncie wystawy nie tylko fotografii przyrodniczych, ale też np. zdjęć przygotowywanych do oper Mozarta.

Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej, aby złapać jeszcze jesienne promienie słońca:

I na koniec kilka leśnych widoczków:

 

Trasa:

Pobieranie

Z Serocka nad zaporę w Dębem [ok. 41 km]

W piękną wrześniową sobotę postanowiliśmy wybrać się do Serocka i stamtąd wyruszyć na wycieczkę nad Narwią.

W samym Serocku podeszliśmy jeszcze na przystań podziwiać rozpościerające się stąd widoki.

Podjechaliśmy również do kościoła pochodzącego z XVI w. Jest to późnogotycka budowla, która przez swoje baszty przypomina wręcz obiekt obronny.

Jedną z ciekawostek jest to, że w ścianie kościoła tkwi pozostawiony pocisk z czasów I wojny światowej.

Druga ciekawostka to to, że właśnie tutaj odbył się ślub Roberta i Anny Lewandowskich ;)

Z terenu kościoła roztacza się piękny widok na Jezioro Zegrzyńskie i zbieg rzeki Narew i Bugu.

Po zejściu ze skarpy, przedostaliśmy się przez wąwóz, aż dotarliśmy do dawnego, wczesnośredniowiecznego grodziska nazywanego “Barbarką”. Na jego terenie odnaleziono m.in. fragmenty ceramiki, obciążniki do sieci rybackich, grzebienie, noże, monety czy kości zwierząt. Był to ponoć jeden z ważniejszych grodów na Mazowszu, leżący na szlaku prowadzącym na Ruś.

Na zdjęciu poniżej makieta osady.

Teren grodziska.

Następnie wyruszyliśmy drogą nad Narwią w kierunku Jez. Zegrzyńskiego.

Po drodze mijaliśmy przystanie.

 W pobliżu wsi Jadwisin przejechaliśmy przez tereny rezerwatu Wąwóz Szaniawskiego.

Nazwę wąwozowi nadano na cześć pisarza Jerzego Szaniawskiego, który urodził się w tutejszym dworku. Dziś można jedynie zobaczyć ślady po tym budynku w postaci zachowanych schodów czy pozostałości po bramie wjazdowej. Nam, przejeżdżającym tędy rowerami, nie udało się niestety ich odnaleźć.

Dalszy fragment trasy prowadził nas m.in. przez pola.

W Zegrzu trafiliśmy na festyn żołnierski. Oprócz lokalnych występów i waty cukrowej, można było jeszcze wdrapać się do czołgu.

Chwilę później dojechaliśmy do pięknie położonego Pałacu Krasińskich, którego historia sięga pierwszej połowy XIX w. Pałac, usytuowany tuż nad jeziorem, otoczony jest też urokliwym parkiem.Z przypałacowego terenu zeszliśmy z rowerami nad wodę.

Tutaj trafiliśmy na dość malowniczo popadająca w ruinę przystań…

Tuż obok terenów pałacu, nad samą wodą, znajdują się też zabudowania twierdzy carskiej.

Wkrótce poczuliśmy głód, udaliśmy się więc w kierunku pobliskiej pizzerii ukrytej trochę wśród pól, znajdującej się w jednym z okolicznych domów. Po przerwie, zadowoleni i nasyceni, ruszyliśmy dalej.
Pod koniec odcinka prowadzącego nad Narwią, zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy zaporze ziemnej w Dębem.

Teraz czekał nas już tylko powrót do Serocka.

 

Trasa:

Pobieranie

 

Przejażdżka do Zalesia [ok. 46 km]

Niestety w ostatnim czasie nie udało nam się zrealizować kolejnych wycieczek we dwójkę, ale korzystając z okazji i pięknej pogody, mimo braku dostępności Dżako, postanowiłam wybrać się na przejażdżkę do Zalesia Dolnego. Z Warszawy wyjechałam przez Las Kabacki i Powsin.

Później kierowałam się na Kierszek, Chyliczki i Chylice. W tych ostatnich trafiłam akurat na lodziarnię, dzięki czemu mogłam mieć wymówkę na mały przystanek i całkiem smakowite lody :)

W dalszej drodze minęłam m.in. pola “smutnych” słoneczników.

Niektóre z wybranych przeze mnie ulic wiodły przez pola, a wrażenia wzbogacały co chwilę przelatujące tuż nad głową samoloty.

Po dojechaniu do Żabieńca dotarłam w końcu nad wodę.

Stąd Aleją Brzóz przejechałam między stawami.

Zalesie Dolne powstało w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to w okolicy planowano i budowano według idei miast-ogrodów. Trudno odmówić tej miejscowości (a konkretniej – dzielnicy Piaseczna) uroku. Domy ulokowane są w lesie, a krajobraz dodatkowo urozmaicony jest stawami.

Aby dotrzeć w głąb, musiałam przejść przez tamę na rzece Jeziorce:

I kolejne widoki:

Na zdjęciu poniżej, w tle za plażą, widać Górki Szymona.

Po krótkiej przerwie przyszła niestety pora na powrót.

Wyjeżdżając z Zalesia, na ul. Anny Jagiellonki minęłam willę “Siedziba” (tzw. “Starą Krauzówkę”), powstałą według projektu Karola Sicińskiego. W czasie wojny prowadzone były w niej tajne komplety, a po wojnie szkoła. To tu również założono Towarzystwo Przyjaciół Miasta Lasu Zalesie. Więcej informacji na temat domu znaleźć można tutaj.

Przebijając się przez tereny Jazgarzewszczyzny, trzeba uważać na ulicy Leśnej – panuje tu spory ruch, a w dodatku na jezdni co i rusz pojawiają się wielkie dziury. Wszelkie trudy wynagrodzić mogą na szczęście widoki, na które natrafiłam kawałek dalej, w okolicy nazywanej Jeziorki Południowe:

Po dotarciu na warszawski Ursynów, wycieczkę zakończyć wypadało mi już tylko zasłużonym obiadem :)

 

Trasa:

Pobieranie

Makowa wycieczka [ok. 70 km]

Na naszą pierwszą w tym roku wycieczkę wyruszyliśmy z różnych względów dopiero w czerwcu. Wystartowaliśmy z Białobrzegów nad Pilicą i stąd kierowaliśmy się na południe, w stronę Radomia.

Pogoda była piękna, a widoki kwitnących łąk i pól umilały nam jazdę. Przez całą drogę towarzyszyły nam maki, które stały się motywem przewodnim wycieczki – ciężko było powstrzymać się od przystanków na zdjęcia!

Okoliczne krowy również kontemplowały uroki otaczającej przyrody :)

Oprócz wszechobecnego śpiewu skowronków, często dało się też dostrzec pliszkę żółtą.

Okolice wsi Bobrek – przydrożny krzyż.

Krótka przerwa w miejscowości Piróg.

I znowu maki…

Jedna z leśnych ścieżek.

W końcu dotarliśmy do miejscowości Bartodzieje, gdzie zobaczyć można dwór będący obecnie w stanie ruiny.

Jest to wynik między innymi pożaru, który wybuchł w 2003 r.

Zabudowania pochodzą z I połowy XIX wieku. Obiekt ten bardzo często zmieniał właścicieli. Przetrwał nienaruszony obie wojny i okres komunizmu. Jednak po 1988 r. kiedy to został sprzedany małżeństwu polsko-szwedzkiemu, był coraz bardziej zaniedbywany i niszczał, a w 2003 r został podpalony.

Na terenie znajduje się park (obecnie również zaniedbany) ze stawem w kształcie półksiężyca.

Więcej na temat dworu można przeczytać tutaj czy tutaj.

Po krótkiej wizycie w Bartodziejach pojechaliśmy w kierunku zachodnim – do Jedlińska.

Jedlińsk na przełomie XVI i XVII w. stanowił ważny ośrodek kalwinizmu. Mieszkali tutaj wówczas Szkoci, którzy przyczynili się do rozwoju miejscowości. Kiedy to w 1630 roku właścicielem tych ziem stał się kasztelan Stanisław Witowski, arianie zostali usunięci z miasteczka i powstała parafia katolicka. Po upadku powstania styczniowego, w 1863 r. Jedlińsk utracił prawa miejskie i już do dziś ich nie odzyskał.

Miasteczko słynęło z połowu raków wyławianych z rzeki Radomki. Dlatego też skorupiak ten znalazł się w herbie miejscowości.

W 2006 r. w centralnej części Jedlińcka odsłonięto pomnik na jego cześć. Przyciągnięci uroczą sylwetką raka, postanowiliśmy przycupnąć na ławeczce obok i posilić się zakupionymi wcześniej obwarzankami. Po chwili ruszyliśmy dalej.

Minęliśmy jeszcze po drodze Kościół Apostołów Piotra i Andrzeja.

Za chwilę mogliśmy ponownie cieszyć się widokiem pól pełnych maków.

Coraz częściej kostka Bauma dodaje kolorytu wiejskim krajobrazom.

Pod koniec trasy przejechaliśmy jeszcze przez miejscowość Sucha, gdzie usytuowany jest zespół pałacowo-parkowy z XIX w. Na terenie znajdują się również stawy. Obecnie jest w rękach prywatnych i pełni funkcje ośrodka konferencyjno-rekreacyjnego. Niestety w dużej mierze jest zasłonięty.

 

 

Trasa:

Pobieranie