Początek maja powitał nas ładną pogodą, przyszła więc pora na wycieczkę!
Tym razem zaczęliśmy od Portu Czerniakowskiego. Na zdjęciu widoczna nowo powstała restauracja na wodzie.
Jeśli nie na rowerze, to można tutaj spędzić aktywnie czas w inny sposób – na okolicznych boiskach do siatkówki czy kortach tenisowych.
Plaża znajdująca się na płycie Desantu ożywa najbardziej wieczorem i nocą, kiedy to w pobliskich knajpach robi się najtłoczniej.
W Wiśle znajduje się część pomnika Chwała Saperom.
Czekając tutaj na prom, który miał nas przewieźć na następną plażę (na Saskiej Kępie) zauważyliśmy przepływający akurat statek Loewentin pochodzący z 1892 r.
W swojej historii pełnił on funkcje statku pasażerskiego, restauracji, służył wojsku, pływał nawet jako lodołamacz. Podczas wojny został zatopiony, ale niedługo potem wydobyto go i wyremontowano.
Obecnie zabiera pasażerów na wycieczki z przewodnikiem.
Natomiast prom, który przewozi pasażerów na drugą stronę Wisły, może zabrać maksymalnie tylko 12 osób. Jeśli uzbiera się więcej, trzeba czekać na kolejne kursy.
Po krótkim przystanku na plaży na Saskiej Kępie ruszyliśmy „dziką” ścieżką na plażę „Poniatówkę”.
„Poniatówka” jest największą i najpopularniejszą plażą w Warszawie.
Stąd udaliśmy się w kierunku plaży praskiej.
Wokół roztaczały się widoki m.in. na Centrum Nauki Kopernik.
Plaża praska znajduje się naprzeciwko Starego Miasta.
Tutaj również korzystać można z wielu atrakcji w postaci boisk sportowych czy parku linowego.
Kolejka na prom była tu z kolei zbyt duża, więc zrezygnowaliśmy z przeprawy wodą na rzecz Mostu Gdańskiego.
Kiedy dotarliśmy już na ostatnią, żoliborską plażę, ta była już dosyć wyludniona. Słońce niestety zaszło za chmury i zrobiło się sporo chłodniej.
Postanowiliśmy w związku z tym udać się jeszcze na Kępę Potocką i stąd poszukać miejsca, gdzie moglibyśmy zjeść obiad.
Na Kępie podziwialiśmy przez chwilę kwitnące drzewa, po czym ruszyliśmy dalej w kierunku restauracji.
Widok na Centrum Olimpijskie:
Po obiedzie na Żoliborzu (niestety nie pizza… tym razem wygrało spaghetti i lasagna) ruszyliśmy w drogę do domu. Wybraliśmy sobie przyjemne ścieżki prowadzące przez śródmiejskie parki.
Na koniec jeszcze kwitnące kasztany koło Myśliwieckiej.
Trasa: