Archiwum roczne: 2015

Puszcza 4 [ok. 36 km]

Naszą ostatnią wycieczkę w 2015 r. rozpoczęliśmy w miejscowości Leszno, położonej przy granicy z Puszczą Kampinoską, gdzie powitał nas wiklinowy łoś.

Stąd wjechaliśmy od razu do lasu.

Pogoda dopisywała.

Przejechaliśmy m.in. przez kampinoskie rezerwaty: Karpaty, Zamczysko i Pożary.

Czasami czaiły się na nas różne przeszkody…

W okolicy miejscowości Granica widać już było jesienne pola.

W samej Granicy znajduje się Muzeum Puszczy Kampinoskiej. Można w nim zobaczyć m.in. wystawę prezentującą świat zwierząt i roślin Kampinoskiego Parku Narodowego, jak i również pamiątki związane z historią tych terenów.

Jednym z najciekawszych eksponatów jest niewątpliwie … fragment szczęki wieloryba (ulokowany na zewnątrz budynku). Jej długość jest imponująca – ma 4 metry!

Skąd się tu znalazła? Ponoć podczas wojny, do Puszczy wywożono eksponaty Muzeum Narodowego, a szczęka ta “gdzieś się zawieruszyła” i tak już tutaj pozostała.

Wokół muzeum obejrzeć można również skanseny prezentujące przykłady budownictwa puszczańskiego.

Na zdjęciu poniżej zagroda Tomasza Połcia przeniesiona z pobliskiej osady, wybudowana w 1911 r.Dalsza część naszej trasy prowadziła już poza lasem.

Na polach, w świetle powoli zachodzącego słońca, przechadzały się bażanty.

Wracając do Leszna przytrafiła nam się jeszcze dosyć niecodzienna sytuacja – tuż przed kołami naszych rowerów przebiegł nam drogę paw…

Zbliżające się do horyzontu słońce i narastający chłód mówiły nam, że pora już wracać do domu.

 

Trasa:

Pobieranie

Powrót na wrzosowiska [ok. 30 km]

We wrześniu postanowiliśmy powtórzyć wycieczkę do gminy Zabrodzie, gdzie o tej porze roku znajdujące się na tutejszych wydmach wrzosowiska powinny właśnie kwitnąć.

Wystartowaliśmy z samego Zabrodzia i szybko dotarliśmy do góry Wieża, gdzie wspięliśmy się na wysokość 116,8 m n.p.m. Kiedyś stała tu wieża triangulacyjna, z której w pogodne dni można było dojrzeć nawet Pałac Kultury i Nauki w Warszawie oraz kominy cukrowni w Sokołowie Podlaskim. Dziś nie ma już po niej śladu.

Niebo nad Wieżą, jak i nad całą okolicą, nas naprawdę tego dnia urzekło.

Niebawem dojechaliśmy do wrzosowisk.

Niestety – albo dotarliśmy tutaj już za późno, lub też ze względu na tegoroczną pogodę i upalne, bezdeszczowe lato, wrzosy okazały się być mocno wysuszone i ich widok nie powalił nas z nóg…

Gdzieniegdzie, z bliska, można było jednak dostrzec więcej kwiatów, a wydmy i tak prezentowały się urokliwie.

Dzień był wietrzny, a my mieliśmy dość ograniczony czas na jazdę, dlatego też obraliśmy dość krótką trasę przez miejscowości takie jak Lucynów Duży, Gac, Kiciny, po czym wróciliśmy do Zabrodzia.

 

 

Trasa:

Pobieranie

Upał nad Wisłą [ok. 51 km]

Tegoroczne lato okazało się być wyjątkowo upalne. Według Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej lipiec był najcieplejszym miesiącem w całej historii pomiarów prowadzonych dla świata (od 135 lat). Sierpień z kolei był w Polsce najgorętszy od 1807 r. Stan wód w rzekach coraz bardziej się obniżał – w przypadku Wisły przyczynił się do odkrycia wielu skrywanych przez nią skarbów. Pod koniec lipca na rzece pojawiły się fragmenty luksusowego statku “Bajka” zatopionego w czasie wojny, znajdowano też elementy ceramiki z okresu starożytnych kultur łużyckich, monety, dekoracje architektoniczne rabowane podczas potopu szwedzkiego czy nawet… ząb mamuta.

Postanowiliśmy zatem wybrać się nad Wisłę, zobaczyć jak niski jest jej stan i jakie to nowe krajobrazy wyłoniły się podczas panującej suszy.

Najpierw sprawdziliśmy jak wygląda rzeka z Mostu Siekierkowskiego.

Następnie udaliśmy się na południe, wzdłuż wału.

W niektórych miejscach można było zjechać nad wodę – pojawiły się tam ogromne plaże.

Na wyspach relaksowali się nieliczni warszawiacy.

Jadąc dalej widoczne były kolejne wysepki.

Czasami z miejsca, gdzie kończyła się ścieżka, nawet nie widać było wody. Chyba gdzieś w oddali powinna jednak być.

Po przejściu parunastu metrów pojawiła się na horyzoncie.

W końcu dotarliśmy do Gassów, gdzie kursował prom.

Stąd skierowaliśmy się w stronę Konstancina. Na stawie koło papierni działał właśnie wyciąg wakeboardowy.

Z Konstancina, przez Las Kabacki wróciliśmy na Ursynów, tradycyjnie kończąc wycieczkę pizzą.

Trasa:

Pobieranie

Garwolin – Stoczek Łukowski [ok. 80 km]

W przedostatni weekend sierpnia postanowiliśmy wybrać się w trasę, którą planowaliśmy już rok wcześniej, jednak nie udało nam się tego pomysłu dotychczas zrealizować. Wystartowaliśmy z Garwolina i skierowaliśmy się na wschód, przez granicę Mazowsza, do Stoczka Łukowskiego. Wiedzieliśmy, że czekają nas dzisiaj do przebycia bardzo piaszczyste drogi, a jak się okazało później, musieliśmy walczyć również z wiatrem wiejącym prosto w twarz (szczególnie w momentach kiedy trzeba było podjeżdżać pod górę).

Jednym z pierwszych ciekawszych punktów, gdzie na chwilę się zatrzymaliśmy, był zespół dworsko-parkowy w miejscowości Borowie. Budynek został wybudowany w XIX w., obecnie znajduje się tu urząd gminy.

W Chrominie minęliśmy wiatrak koźlak z 1868 roku. Jest on zarejestrowany jako zabytek. Kiedyś posiadał skrzydła o długości ponad 17 m.

W okolicy miejscowości Kochany przekroczyliśmy granicę województw: mazowieckiego z lubelskim – to drugie powitało nas porządnym piachem… Na szczęście wkrótce pojawiła się znacznie przyjemniejsza droga przez las.

W Wólce Poznańskiej przejechaliśmy koło młyna wodnego na Świdrze, jednego z najcenniejszych zabytków tego typu w regionie. Pochodzi z drugiej połowy XIX w. Jego wydajność wynosiła 8 ton na dobę – mielono tu zboża na różne rodzaje mąki, kaszę jęczmienną oraz jaglaną i ospę.

Dojeżdżając do celu naszej wycieczki zobaczyliśmy pomnik upamiętniający zwycięską bitwę pod Stoczkiem rozegraną w 1831 r. między wojskami polskimi (dowodzonymi przez gen. Józefa Dwernickiego) a rosyjskimi.

Po dość stromym podjeździe (teraz już wiedzieliśmy skąd wzięła się nazwa miejscowości Stoczek) naszym oczom ukazał się neogotycki kościół.

W drodze powrotnej granica województw była równie widoczna jak poprzednio. Tym razem wkraczając na teren Mazowsza nagle urwał się asfalt i ponownie musieliśmy walczyć z piachem. Na szczęście nie trwało to zbyt długo i już niebawem przejeżdżaliśmy przez miejscowość Miastków Kościelny, gdzie znajduje się neorenesansowy Pałac “Nogalin”, wybudowany w latach 1876-78. Otacza go park z wieloma pomnikami przyrody. Obecnie pałac jest w rękach prywatnych, posiada wielką salę konferencyjno-balową, bar i zaplecze hotelowe.

Po powrocie do Garwolina udaliśmy się na zasłużony na obiad.

 

trasa:

Pobieranie

 

Mazbike w Płocku – Dzień 3 Płock i “Mazowieckie Mazury” [ok. 76 km]

Ostatniego dnia naszego pobytu, zanim wyjechaliśmy poza miasto na zaplanowaną wycieczkę po Pojezierzu Gostynińskim, wybraliśmy się jeszcze na chwilę do centrum Płocka. Ale zanim zaprezentujemy relację z tej przejażdżki, najpierw kilka zdjęć zrobionych poprzedniego wieczoru na molo.

Zostało one zbudowane w 2010 r. Ma 357,8 m długości, a jego cechą charakterystyczną jest to, że biegnie równolegle do linii brzegu (jest to jedyny taki obiekt w Polsce).

Z molo można oglądać charakterystyczne dla miasta obiekty: katedrę i zamek książąt mazowieckich usytuowane na Wzgórzu Tumskim, amfiteatr, widoczny na zdjęciach most im. Legionów Józefa Piłsudskiego, a także lewobrzeżną część Płocka – Radziwie wraz z portem rzecznym.

I jeszcze widok z góry na molo:

Z kolei przy ul. Kościuszki obejrzeć można dom, w którym urodził się Władysław Broniewski – polski poeta i żołnierz, obywatel Płocka.

Nieopodal, miasto uhonorowało poetę monumentalnym pomnikiem wykonanym z brązu, o wysokości aż 10 metrów,  według projektu Kazimierza Gustawa Zemły.

Przy tej samej ulicy mieści się zespół klasztoru Dominikanów.

Przy Placu Obrońców Warszawy stoi neoklasycystyczny gmach wybudowany w latach 1802-1803, zwany “kamerą pruską”. Była to siedziba władzy administracyjno-skarbowej. W latach 1806/07 rezydował tu Józef Wybicki – twórca hymnu Polski.

Kierując się w stronę rynku, minęliśmy jeszcze Plac Narutowicza, na którym znajduje się Płyta Nieznanego Żołnierza. W tym właśnie miejscu trzykrotnie polscy żołnierze bronili miasta: w 1863 r. wojska powstańcze, 11 listopada 1918 r. z Prusami i 18 sierpnia 1920 r. przed bolszewikami.

Nieopodal przebiega ulica Tumska, kiedyś główna ulica handlowa Płocka, z kamienicami zamożnych mieszkańców, dziś pełni funkcje deptaka z wieloma lodziarniami czy kawiarenkami.

Stąd skręcić można w stronę Wisły i dotrzeć do bazyliki katedralnej na Wzgórzu Tumskim. Wzniesiono ją w XII w. na miejscu starszej, drewnianej świątyni. W wyniku wielu przebudowań można obecnie odnaleźć w jej wyglądzie styl romański, gotycki i renesansowy. W środku, w Kaplicy Królewskiej, pochowani zostali Bolesław Krzywousty, Władysław Herman oraz liczni książęta mazowieccy.

Jednym z najciekawszych elementów bazyliki są drzwi wykonane z drewna dębowego, pokryte płytami z brązu. Uznawane są za jedno z najpiękniejszych dzieł sztuki romańskiej na Mazowszu. Jednakże obecnie oglądać możemy jedynie kopię, ponieważ te oryginalne już od XII w. trafiły do Nowogrodu, gdzie pozostają do dziś. Dlaczego tak się stało badaczom nie udało się jeszcze ustalić.

Przed bazyliką odsłonięto w 1994 r. pomnik Jana Pawła II autorstwa Gustawa Zemły (tak jak wspomnianego wyżej pomnika Broniewskiego). Papież zwrócony jest w stronę zamku książąt mazowieckich.

Początki istnienia zamku wiążą się z założeniem przez Mieszka I grodu książęcego na tutejszym Wzgórzu Tumskim. Natomiast sama budowla, której fragmenty możemy oglądać obecnie (dwie baszty: Szlachecka i Zegarowa), została wzniesiona w XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Zamek stanowił rezydencję książąt mazowieckich do końca XV wieku. Niestety, w 1532 r., w wyniku ogromnej powodzi część zamku runęła do Wisły. Jednak do dziś można podziwiać najwyższe zachowane w Polsce mury obronne sięgające 17 m wysokości. Znajdują się one przy Wieży Zegarowej. Budynki pomiędzy wieżami to z kolei zabudowania Opactwa Benedyktynów, którzy osiedlili się tu w 1538 r.

Obok zamku i katedry odsłonięto niedawno pomnik wykonany w bardzo popularnej ostatnio formie – ławeczki – dedykowany Jakubowi Chojnackiemu. Pełnił on funkcję przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Płocka. Ponadto był członkiem Polskiej Akademii Nauk i Towarzystwa Naukowego Płockiego, dzięki czemu rozpoznał w jednym z eksponatów moskiewskiego Muzeum Historycznego XII-wieczną kopię romańskich drzwi do płockiej katedry, którą po jedenastu latach udało się sprowadzić do Polski.

Zaraz za katedrą rozciąga się widok na dolinę Wisły.

Z prawej strony widać odremontowany niedawno amfiteatr. Budynek ten powstał w latach sześćdziesiątych. Może pomieścić 3,5 tys. widzów.

Dalej pojechaliśmy Grodzką, czyli jedną z najstarszych ulic w Płocku. Kiedyś biegła ona od grodu do miasta, obecnie łączy dwa place: Narutowicza (dawny Rynek Kanoniczny) ze Starym Rynkiem.

Kiedy dotarliśmy na rynek, akurat wybiło południe i z wieży ratusza rozległy się dźwięki hejnału.

Budynek ratusza zaprojektowany został przez Jakuba Kubickiego i najczęściej określany jest jako “najwytworniejsza klasycystyczna budowla Mazowsza”. Zabudowania wokół rynku pochodzą z XVIII i XIX wieku.

Polecamy obiad w tutejszej restauracji “Akapit” – znajduje się w rogu rynku (w lecie można zjeść przepyszne domowe pierogi z jagodami:) .

Po tej rundce po mieście (i małej przerwie na lody) przeprawiliśmy się na drugą stronę Wisły. Po tej stronie rzeki uwagę przykuwa ogromny budynek przypominający neogotycką bazylikę – a w rzeczywistości stanowiący… elewator zbożowy (Radziwie).  Wybudowano go w latach pięćdziesiątych według projektu z roku 1913, wzorowanym na gdańskim kościele Dominikanów.

I jeszcze widok z mostu na Płock.

Nasza trasa wiodła początkowo wałem, pokrytym nierównymi betonowymi płytami – także nieźle nas wytrzęsło! Na szczęście te niedogodności zostały nam wynagrodzone wspaniałą panoramą miasta oraz pięknem otaczającej nadwiślańskiej przyrody.

Przez pewien czas towarzyszył nam w podróży orzeł.

Znad Wisły skręciliśmy na Soczewkę, gdzie minęliśmy m.in. neogotycki kościół.

Tutaj, nad jeziorem Soczewka, zrobiliśmy sobie jeszcze małą przerwę na zimną colę i krótki odpoczynek od parzącego słońca. Pozazdrościliśmy trochę tym, którzy mogli wskoczyć do wody, ale musieliśmy też zebrać się szybko w dalszą drogę.

Na szczęście w lesie było już trochę przyjemniej, a przy okazji i nieco spokojniej…

Kolejne jezioro na naszej drodze to J. Białe. Tutaj już nie dało rady nie ulec pokusie choćby zamoczenia nóg w chłodnej wodzie :)

Pojezierze Gostynińskie nazywane jest “Mazurami Mazowsza”, ponieważ w okolicy znajduje się aż 70 jezior.

Wkrótce dotarliśmy do Gostynina. Znajduje się tutaj kolejny zamek książąt mazowieckich.

Gostyniński ratusz:

oraz rynek:

Do Płocka wracaliśmy przez Łąck – widok na Jezioro Łąckie.

I jeszcze jedno jezioro Pojezierza Gostynińskiego mijane po drodze – jezioro Ciechomickie w Nowych Rumunkach.

 

Trasa:

Pobieranie