«

»

Jesienią rowerzyści się nie lenią [ok. 53 km]

Na ostatnią wycieczkę w tym roku wybraliśmy się w okolice Mińska Mazowieckiego. Wyruszyliśmy z ulicy Kosmicznej. Pierwszym punktem na naszej trasie był oddział Muzeum Ziemi Mińskiej – 7 Pułku Ułanów Lubelskich na ul. Sosnkowskiego. Jednak okazało się, że w soboty jest on akurat zamknięty (muzeum czynne wt.-pt. 9:00-17:00 i ndz.12:00-16:00). Pojechaliśmy zatem dalej.

W lesie na południe od muzeum, za rzeką Srebrną, rośnie najstarsza sosna w Polsce. Ma ponad 360 lat i 22 m wysokości.

Dzięki temu, że jest rozłożysta i posiada wiele gałęzi, nie była nigdy zbyt atrakcyjna dla przemysłu drzewnego. Prawdopodobnie dlatego przetrwała tyle lat.

Dalsza droga prowadziła nas przez pola, łąki i lasy.

Dżako jak zwykle obserwował ptaki.

Za Głupianką zjechaliśmy z głównej drogi…

aby przez kwiecistą łąkę…

dotrzeć do uroczyska Joście, czyli pradawnego miejsca kultu.

We wgłębieniu znajdującego się tu wcześniej głazu narzutowego podczas równonocy wiosennej zostawiano w ofierze żywność dla ubogich.  Głaz został jednak rozbity na polecenie proboszcza z Kołbieli.

Na początku XX w. wybudowano tu kapliczkę św. Anny – obecna pochodzi z 1947 r. W Wielkanoc odprawiana jest tutaj msza święta.

We wsi Dłużew zrobiliśmy sobie przystanek na lody. Mieliśmy stąd piękny widok na most nad Świdrem.

Nieopodal znajduje się Dom Plenerowy Akademii Sztuk Pięknych. Dwór pochodzi z przełomu XIX i XX w.

Otoczony jest przez park z rzeźbami.

Jesienne widoki w drodze do Siennicy.

W Cegłowie minęliśmy sierociniec, który przeznaczony był dla sierot ofiar wojennych. Na budynku znajduje się symboliczna rzeźba pelikana.

Na początku XX w. w Cegłowie doszło do rozłamu religijnego – większość ludności przeszła wraz z proboszczem do wspólnoty mariawitów, a niewielka część pozostała przy wyznaniu rzymskokatolickim. Neogotycki kościół wybudowany dla mariawitów jest jedną z największych parafii tego wyznania na Mazowszu.

Drewniana niska zabudowa w Cegłowie.

Wracając do Mińska minęliśmy cmentarz żydowski przy ul. Cichej.

Wycieczkę zakończyliśmy tradycyjnie pizzą.

 

Trasa:

Pobieranie

1 komentarz

  1. Meryl

    każdą wolną chwilę na rowerze spędzam :) w tyle cudownych miejsc można dotrzeć. Byle ze sobą mieć wodę, okulary, coś do przegryzienia, żel do mycia rąk (te malutkie carexu są takie praktyczne) i można w trasę ruszać :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: