Był koniec października, a na dworze ciepło i przyjemnie. Jak się zatem domyślacie, wybraliśmy się na przejażdżkę. Mieliśmy ochotę pojeździć sobie po lesie, postanowiliśmy więc skoczyć do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Niestety nie było już tak kolorowo jak na poprzedniej wycieczce, ale i tak było przyjemnie.
Po ostatnich deszczach utrzymało się także sporo błota, co wespół ze śliskimi korzeniami, urozmaicało nam jazdę ;) Nie ominęły nas także ciekawe podjazdy prowadzące ścieżkami pełnymi kałuż, w których owe korzenie zgrabnie się pochowały… Jednak dzielnie sobie radziliśmy i wyszliśmy z tego bez szwanku.
Wkrótce trafiliśmy na polanę z jeziorkiem i ciekawym stojakiem na rowery.
Kolejny krótki postój zaliczyliśmy przy torfowisku Zielony Ług.
Jak widać, w Mazowieckim Parku Krajobrazowym jest wiele szlaków, zarówno pieszych, jak i rowerowych.
Trzeba poważnie się zastanowić, którą drogę wybrać ;)
W pewnym momencie, w środku lasu, zaskoczył nas widok baru pełnego ludzi, zajadających się kiełbaskami i popijających rozmaite trunki. Dodatkową atrakcją było wielkie stado krążących po niebie gęsi.
Sezon grzybowy nadal trwał :) Nawet jadąc rowerem, udało nam się od czasu do czasu dostrzec podgrzybka.
Nie tylko grzyby jadalne są ozdobą lasu.
W okolicach Zagórza natrafiliśmy na pomnik pamięci powstańcom z 1863 r. oraz żołnierzom z 1920 r. i 1939 r.
Pod koniec naszej wizyty w lesie, przejechaliśmy koło Jeziora Torfy – rezerwatu przyrody z płytkim jeziorem. Tym razem minęliśmy je od strony mocno zarośniętej wodną roślinnością. W pewnym momencie fragment drogi zamienił się w grzęzawisko, przez które udało nam się przejść prawie suchą stopą. Kolejną niespodziankę stanowiły drzewa zwalone w poprzek szlaku.
Wracając do domu, wjechaliśmy jeszcze do Radości, w celu zakończenia naszego wycieczkowego sezonu niczym innym, jak pizzą… Znana pizza z Radości trochę jednak nas zawiodła, ale niezrażeni, zebraliśmy się do dalszego powrotu.
Podsumowując, dzisiejszy dzień można zaliczyć do tych pełnych wrażeń – a to ze względu na częstą jazdę ekstremalną – po błocie, śliskich korzeniach (nierzadko na dość stromych podjazdach). Pogoda jednak sprzyjała, a biorąc pod uwagę, że to koniec października, nasza przejażdżka była tym bardziej udana.
Trasa: