Ostatniego dnia naszego pobytu w Mielniku postanowiliśmy wybrać się na jeszcze jedną, tym razem trochę krótszą, wycieczkę. Będąc tak blisko, nie mogliśmy odpuścić sobie obejrzenia niebieskiej cerkwi w Koterce.
Najpierw udaliśmy się do Niemirowa. Znajduje się tam przeprawa promowa, która podobnie jak ta w Mielniku, była nieczynna. Tym razem nie stanowiło to dla nas jednak problemu, ponieważ to, co nas tutaj przyciągnęło, to możliwość zobaczenia najbardziej na zachód wysuniętej części Białorusi.
Nieczynna przeprawa promowa.
Ponieważ dziś wypadało Boże Ciało, cały Niemirów został z tej okazji przystrojony chorągiewkami. Nie ominęło nas też spotkanie z przechodzącą właśnie procesją.
Według mapy, którą posiadaliśmy, do Koterki mogliśmy dostać się jedynie drogą prowadzącą przez Puszczę Mielnicką. Mieliśmy więc nadzieję, że nie chodzi o tę przypominającą piaskownicę…
Jak się niestety okazało, innej drogi nie było. Nasze boje z piachem odbywały się niedaleko miejsca jednej z bitew powstania styczniowego. Na szczęście nie trwały długo. Po około jednym kilometrze droga się polepszyła, a kiedy kawałek dalej wjechaliśmy do puszczy, stała się już całkiem znośna.
Kiedy dotarliśmy do szosy w Koterce, okazało się że musimy podjechać jeszcze do samej granicy, aby móc zobaczyć cerkiew.
Cerkiew znajduje się na leśnej polanie. Powstała w 1912 r. Niezwykłe jest to, że zbudowano ją na terenie bagiennym.
Podobnie jak w przypadku Góry Grabarki, również i do Koterki, wierni przynoszą ze sobą krzyże. Jest ich jednak zdecydowanie mniej.
Powrót z Koterki był już znacznie przyjemniejszy – wygodna szosa prowadziła nas prawie cały czas z górki:)
W miejscowości Adamowo-Zastawa minęliśmy przepompownię rurociągu “Przyjaźń”.
Napięty program poprzednich dni spowodował, że nie udało nam się obejrzeć jeszcze wszystkiego w samym Mielniku. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, udaliśmy się jednak najpierw nad Bug, aby zjeść obiad.
Widok na Bug.
Po obiedzie udaliśmy się na Plac Kościuszki. Znajduje się on w centralnej części miejscowości. Wcześniej był prostokątnym rynkiem, natomiast dziś przejął formę zadrzewionego skweru.
Przy placu znajduje się też synagoga. Obecnie mieści się w niej galeria sztuki z m.in. obrazami Jerzego Nowosielskiego czy rzeźbami Bronisława Chromego.
Jak widać, w Mielniku i tutejszych okolicach współistnieją różne wyznania i kultury. W samym Mielniku zobaczyć można jeszcze katolicki Kościół Przemienienia Pańskiego (obok którego mieszkaliśmy i pewnie dlatego zapomnieliśmy go sfotografować) czy wspomnianą w poprzednim wpisie cerkiew prawosławną.
Niedaleko od placu stoi budynek dawnego kina “Górnik”, w którym utworzono muzeum – Ośrodek Dziejów Ziemi Mielnickiej, gdzie można m.in. poznać historię okolic.
Kolejnym punktem wartym odwiedzenia jest wzgórze zamkowe (189 m n.p.m.) z grodziskiem z XI-XII w. Niegdyś stał tu zamek, w którym gościł na przykład Kazimierz Jagiellończyk czy Zygmunt Stary. Zamek został niestety spalony przez Szwedów i już go nie odbudowano. Dziś o jego istnieniu przypominają jedynie kamienie polne, stanowiące kiedyś fragmenty murów.
W obrębie fosy grodziska znajdują się ruiny gotyckiego kościoła Św. Trójcy. Kościół ten był wielokrotnie burzony i odbudowywany. Ostatni raz został spalony w 1915 r.
Widok na Mielnik ze wzgórza zamkowego.
W okolicy znajdują się też różne atrakcje przyrodnicze. Jedna z nich to Rezerwat “Góra Uszeście”, który obejmuje dwa morenowe pagórki: “Duże Uszeście” (204 m n.p.m) i “Małe Uszeście” (174 m n.p.m). W rezerwacie chronione są rzadkie gatunki roślin, o tak wdzięcznych nazwach jak np. aster gawędka czy wężymord stepowy.
Kolejnym ciekawym miejscem jest zespół przyrodniczo-krajobrazowy “Głogi”, chroniący fragment krawędzi przełomowej doliny Bugu. Stanowi on ostoję wielu gatunków ptaków.
Na poobiedni spacer po okolicy zabrał się z nami mały przewodnik, który towarzyszył nam cały czas, oprowadzając po Górze Uszeście. Przez jednego z mieszkańców nazwany został “Bestią Syberyjską”, więc i my go tak zapamiętaliśmy.
Bestia Syberyjska zaprowadziła nas też do odkrywkowej kopalni kredy w Mielniku – jedynej czynnej kopalni tego typu w Polsce.
Początki wydobycia surowca datuje się na XVI w., a aż do 1952 r. wydobywano go ręcznie.
Teraz czekał nas już tylko powrót do domu, do Warszawy. Musieliśmy zatem dojechać jeszcze do Siemiatycz-Stacji, gdzie w towarzystwie miłej pani, która raczyła nas miejscowymi opowieściami, czekaliśmy na pociąg.
Trasa: