Koniec maja postanowiliśmy spędzić na Podlasiu. Zatrzymaliśmy się w ośrodku wczasowym w Mielniku, skąd wyruszaliśmy na wycieczki. Pierwsza z naszych tras prowadziła przez teren trzech województw. Kiedy ruszaliśmy, dzień zapowiadał się deszczowo. Jednak niezrażeni wyruszyliśmy w drogę.
Na mielnickich polach spotkać można było niejednego bociana.
Wyjeżdżając z Mielnika, minęliśmy 120-to letnią sosnę-pomnik przyrody.
Wkrótce przecięliśmy turystyczny “Szlak bunkrów” Linii Mołotowa, pochodzących z II wojny światowej.
Celem dzisiejszej wyprawy był Janów Podlaski. Aby się tam dostać, planowaliśmy skorzystać z pobliskiej przeprawy promowej przez Bug. Niestety ze względu na wysoki stan wody prom nie kursował. Musieliśmy więc zmienić nasze plany, nadkładając trochę drogi i udając się do najbliższego mostu. Jak się okazało, przedostać się na drugą stronę Bugu można było mostem kolejowym, dzięki czemu zaoszczędziliśmy kilka kilometrów.
Widok na Bug z mostu kolejowego.
Już po mazowieckiej stronie Bugu trafiliśmy do Mierzwic, gdzie znajduje się zbudowana na początku lat 50-tych, drewniana kaplica dojazdowa pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła.
Obok wzniesiono kapliczkę św. Huberta, czyli patrona myśliwych.
Nieopodal spotkać można kolejną kapliczkę (św. Jana Nepomucena), tym razem przedwojenną, przy której jeszcze w połowie XX w. zatrzymywały się kondukty pogrzebowe, po to, aby pożegnać zmarłego, a następnie ruszyć w 7-kilometrową drogę na cmentarz w Sarnakach.
Mierzwice stanowią typową nadburzańską wieś z drewnianymi zabudowaniami. Jednak ostatnio jej charakter zmienia się na letniskowo-rekreacyjny.
Zaraz za Mierzwicami złapał nas pierwszy tego dnia deszcz… Postanowiliśmy zatrzymać się pod wiatą w lesie i poczekać, aż się troszkę rozpogodzi. Okazało się to jednak kiepskim pomysłem, no chyba, że chciałoby się zostać pożartym przez chmary komarów… Podjechaliśmy zatem nad starorzeczcze Bugu, które znajdowało się w pobliżu naszego “schronienia”.
Tutaj kusiła nas droga prowadząca przez urokliwą żółtą łąkę, jednak liczne błotne pułapki sprawiły, że postanowiliśmy zrezygnować i wrócić na znacznie wygodniejszą szosę.
Kiedy dotarliśmy do Serpelic, trafiliśmy tam na drewniany kościół i klasztor Kapucynów.
Niedaleko za Serpelicami wkroczyliśmy na teren województwa lubelskiego. Pierwszą miejscowością, przez którą tutaj przejeżdżaliśmy było Gnojno, które powitało nas odpowiednim zapachem;) Nie mogliśmy nie przejechać też przez Stary Bubel, czyli dawną wieś książęcą, założoną w XIII-XIV w. Znajduje się w niej dawna cerkiew unicka z 1740 r.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do Janowa Podlaskiego, postanowiliśmy czym prędzej udać się na obiad. Dzięki temu udało nam się wreszcie wyschnąć i zdobyć trochę energii potrzebnej na drogę powrotną. Niestety zmuszeni byliśmy zrezygnować z odwiedzenia słynnej stadniny koni, znajdującej się w miejscowości Wygoda pod Janowem – późna pora oraz pozostałe nam kilometry do przejechania, w połączeniu z kolejnym nadciągającym deszczem skutecznie nas od tego pomysłu odwiodły.
Wyjeżdżając z Janowa przejechaliśmy obok zabytkowego pałacu, który dziś niestety znajduje się w kiepskim stanie. Należał on niegdyś do biskupów łuckich, otaczał go park w stylu angielskim. Pierwotny zamek wybudowano w XV w., w związku ze zniszczeniami powstałymi podczas potopu szwedzkiego, przebudowano go w XVIII. Nam nie udało się bezpośrednio do niego dotrzeć, ponieważ złapała nas właśnie wielka ulewa. Pozostało nam więc obejrzeć go z oddali i szybko udać się w dalszą drogę.
W drodze powrotnej, po tym jak wreszcie przestało padać, zatrzymaliśmy się na chwilę przy eklektycznym pałacu w Konstantynowie. Otoczony jest on dużym parkiem w stylu angielskim.
Po drodze mijaliśmy też co jakiś czas stare drewniane wiatraki.
Jadąc szosą, w pewnym momencie wyskoczył nam znienacka pod same koła pies, który postanowił nas obszczekać. Trafił w rower Dżako, który na szczęście utrzymał równowagę i nikomu nic się nie stało. Jednak przeżyliśmy krótką chwilę trwogi, ponieważ przy większej prędkości taka sytuacja może skończyć się groźnie.
Zmęczeni i zmoknięci w trzecim tego dnia deszczu (dodatkowo byliśmy też trochę przeziębieni) dojechaliśmy wreszcie do Mielnika. Mimo różnych przeciwności losu wycieczka nam się podobała:)
Trasa:
2 Komentarze
Edmund
15 lipca 2013 na 16:10 (UTC 2) Link do tego komentarza
Witam i pozdrawiam
Znam te piękne okolice. Jestem ich miłośnikiem.
Mam rower, ale niestety nie mam z kim jeździć – “zazdroszczę Wam”
Mazbike
23 lipca 2013 na 16:07 (UTC 2) Link do tego komentarza
Witamy,
Dolina Bugu rzeczywiście zachwyca swoją ciszą, spokojem i pięknymi krajobrazami. Bardzo nam się tutaj podobało.
Pozdrawiamy serdecznie.