Dzisiejszego dnia ponownie wspomogliśmy się transportem Kolei Mazowieckich, by dotrzeć do położonej na południe od Warszawy Warki.
Przed podróżą okazało się, że mamy jeszcze godzinę do odjazdu pociągu (straszne z nas gapy, bo sprawdziliśmy rozkład jazdy dla dni roboczych) – spędziliśmy ją wygrzewając się na słońcu w Parku Świętokrzyskim przy Pałacu Kultury. Nie byliśmy sami, towarzyszyły nam sroki i wrony, które używały fontanny do namaczania pieczywa:
Sama podróż była ciekawym przeżyciem ze względu na liczne grono rowerzystów wybierających się o tej porze roku na przejażdżki. Na szczęście wszyscy upchnęliśmy się w wagonie, a to lekkie zatłoczenie sprzyjało zawieraniu znajomości – a przynajmniej krótkim pogawędkom. My wysiedliśmy już jako ostatni na stacji w Warce.
Zwiedzenie zaczęliśmy od Placu Stefana Czarnieckiego.
Taką nazwę nadano tutejszemu rynkowi ze względu na fakt, że w czasie potopu szwedzkiego Stefan Czarniecki pobił w bitwie pod Warką wojska szwedzkie.
Potem pojechaliśmy dalej i … tyle udało nam się zobaczyć z muzeum Kazimierza Pułaskiego. Niestety cały teren był zamknięty ze względu na remont w ramach rewitalizacji całego zespołu parkowo-pałacowego (ma być skończony w maju 2012 r).
Pałac znajduje się we wschodniej części Warki, Winiarach. W XVIII w. obiekt należał do rodziny Pułaskich. Później zmieniał właścicieli, gościł wielu wybitnych artystów, znanych polityków. Po wojnie, zanim założono muzeum, mieściło się tu jeszcze liceum ogólnokształcące z internatem.
Wracając spod bramy muzeum minęliśmy zakłady produkcyjne wina z Warki, niestety sklep firmowy był nieczynny ;)
Udaliśmy się więc w stronę rzeki. Tutaj widać było skarpę i znajdujące się na niej kościoły:
- barokowy kościół Matki Boskiej Szkaplerznej, który dawniej był klasztorem franciszkańskim:
Stanowi on miejsce pochówku książąt mazowieckich – Trojdena i Konrada II Czerskiego. Znaleźć tu można również grób księżnej Danuty Anny.
- i (również barokowy) kościół św. Mikołaja, pochodzący z lat 1603-61:
Jeszcze tylko krótki odpoczynek nad Pilicą,
(gdzie można wypożyczać kajaki, organizowane są też spływy – na trasach od 7 do 40 km)
i ruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy.
Na naszej trasie minęliśmy jeszcze słynne browary, niestety również tutaj bez degustacji :p
Droga początkowo prowadziła przez równie słynne gospodarstwa sadownicze.
Była przyjemna i pusta – chociaż musieliśmy jechać cały czas pod słońce
(ale co tu grymasić, skoro taka ładna jesienna pogoda:)
W Chynowie przejechaliśmy koło drewnianego kościoła pochodzącego z z XVII w:
Kanałek mijany po drodze w Julianowie :
Samoloty zniżające się do lądowania utwierdzały nas, że jedziemy w dobrym kierunku…
Jak zwykle, także i podczas tej wycieczki nie zabrakło piachowych dróg…
Pod koniec wylądowaliśmy jeszcze w Zimnych Dołach, gdzie sporo rodzin (zwłaszcza z dziećmi) postanowiło spędzić weekendowy czas.
Zimne Doły znajdują się na terenie Chojnowskiego Parku Krajobrazowego, między Żabieńcem a Zalesiem Górnym.
Jest to popularne miejsce rekreacyjne z miejscami do rozpalania ogniska, placem zabaw dla dzieci, stawami. Można też wspinać się po parku linowym “Małpi Gaj”.
My po krótkim odpoczynku wróciliśmy przez Konstancin i Powsin do domu.
Trasa:
2 Komentarze
1 ping
mazbike
8 lutego 2012 na 00:59 (UTC 1) Link do tego komentarza
e tam… kwestia rozjeżdżenia się, po kilku wycieczkach pewnie byś wymiatała ;)
Ola
7 lutego 2012 na 17:54 (UTC 1) Link do tego komentarza
O kurczę, ale żeście trase mieli :) ja bym padła jak mucha po 10 km :P
Na południe od Warki [ok. 42 km] » Rowerem po Mazowszu
15 lutego 2015 na 22:02 (UTC 1) Link do tego komentarza
[…] Wycieczka, którą dzisiaj chcieliśmy opisać rozpoczęła się w Warce. Miasto to mieliśmy już okazję zwiedzić m.in. trzy lata temu. […]