Kolejna wycieczka i od razu nowy rekord. Udało nam się przejechać (i trochę przejść) prawie 90 km! Kolejny raz wyruszyliśmy ze stacji metra Dworzec Gdański. Mijając cmentarz bródnowski – tym razem od strony wschodniej – dojechaliśmy do lasu bródnowskiego, w centrum którego znajduje się kładka widokowa nad uroczymi moczarami.
Na Białołęce naszą uwagę przykuł drewniany Kościół Św. Michała Archanioła pochodzący z XVIII w.
Wyjeżdżając z Warszawy przekroczyliśmy Kanał Markowski.
Za nim w szczerym polu postawiono figurkę wotywną za ocalenie od zarazy cholerycznej w 1852r.
Przez pole za figurką dojechaliśmy do Puszczy Słupeckiej, która przywitała nas niestety licznymi wydmami, przez które trzeba było się przeprawić pieszo.
Na naszej trasie napotkaliśmy też trochę bocianów, oto jeden z nich: (dosyć upiornie wygląda, ale jest jeszcze młody…)
Po długiej i mozolnej przeprawie przez lasy, w Wólce Radzymińskiej udało nam się znaleźć wymarzony sklep, w którym uzupełniliśmy zapasy i napałarejdowaliśmy się na dalszą drogę :)
Niedaleko Stanisławowa Pierwszego znajdują się tereny lęgowe żurawi. Żurawie do niedawna osiedlały się w miejscach odludnych, przez co można było je częściej usłyszeć niż zobaczyć. Ostatnio jednak kolonizują obszary blisko człowieka, dzięki czemu częściej można je spotkać. Nam udało się zaobserwować jedną parę, która pożegnała nas swoim donośnym klangorem.
Kawałek dalej można zobaczyć most Baileya na rzece Czarna. Jego koncepcja, będąca doskonałym przykładem inżynierii wojskowej, została opracowana w czasie II WŚ.
Modularna konstrukcja oraz minimalna ilość ciężkiego sprzętu potrzebnego do jego montażu dały aliantom możliwość szybkiego przemieszczania się. Co więcej, mosty tego typu były wystarczająco mocne, by mogły po nich jeździć również czołgi.
Następnie mogliśmy poobserwować zachowania miejscowej fauny ;)
Jadąc dalej, nagle przeleciały nam przez drogę, pogwizdując, kolorowe ptaki. Okazało się, że to dzięcioły zielone, znane z tego, że gustują w mrówkach i poczwarkach, przez co rzadko bębnią w drzewa. Za to ich język potrafi wysuwać się poza dziób na odległość równą aż 1,5 długości czaszki z dziobem.
a tu drzewa zarośnięte na wyrobiskach dawnej kopalni torfu
Dalej minęliśmy Beniaminów, w którym znajduje się radziecki fort jeszcze sprzed I wojny światowej – teraz nie udało nam się tam dotrzeć, może następnym razem…
Ujście Rządzy do Jeziora Zegrzyńskiego
Nad Zegrze trafiliśmy od strony Ryni. Akurat ta miejscowość jest idealna do nadzegrzańskiego wypoczynku, ponieważ znajduje się tu aż 3 km plaż, są liczne barki, można wypożyczyć różnego rodzaju sprzęt pływający, istnieje również możliwość podszkolenia się w pływaniu np. na windurfingu. Trzeba jednak liczyć się także z dużą liczbą turystów.
* Jezioro Zegrzyńskie – nieoficjalnie nazywane także Zalewem Zegrzyńskim, jest to zbiornik retencyjny na Narwi, utworzony w 1963 r. po przegrodzeniu koryta Narwii przez zaporę w Dębem.
Większość ośrodków wypoczynkowych nad Zegrzem pochodzi z lat 70.
Dalej pojechaliśmy brzegiem jeziora w stronę Białobrzeg – kolejnej miejscowości nad Jeziorem Zegrzyńskim. Mijaliśmy też różne mniejsze ośrodki po drodze – ale plaże nie były już tak imponujące jak w Ryni, w niektórych miejscach nad wodą było nawet więcej śmieci niż ludzi…
Na koniec dojechaliśmy do Nieporętu, skąd udaliśmy się już w stronę Warszawy ulicą Jana Kazimierza do Rembelszczyzny.
Następnie przejechaliśmy przez Kąty Węgierskie – ogólnie powrót był bardzo przyjemny – w przeciwieństwie do drogi w tamtą stronę – teraz obyło się już bez piachu, komarów, pajęczyn i pająków czy kłujących zarośli. Towarzyszyło nam za to przyjemne popołudniowe słońce, cisza i spokój wokoło oraz wygodne i przede wszystkim puste asfaltowe drogi …
W Kątach Węgierskich spotkaliśmy taki oto zarośnięty domek
Już na Białołęce mieliśmy małą awarię… A dokładniej – Dżako zmuszony był wymienić świeżo przedziurawioną dętkę, co trochę opóźniło nasz powrót do domu.
Gdy słońce miało się już ku zachodowi, przejechaliśmy przez Park Bródnowski.
Akurat miał być wyświetlany film, w związku z tegoroczną edycją “Filmowej Stolicy”.
Zapadający zmrok pozwolił nam na obserwację nocnych widoków z Mostu Gdańskiego.
Trasa:
3 Komentarze
Mq
6 października 2014 na 16:51 (UTC 1) Link do tego komentarza
Moje strony :)
Puszcza Słupecka nie jest taka zła – chyba trafiliście na jej gorszą część :)
Można w niej spotkać dzika z rodzinką jadąc wzdłuż nasypu dawnej kolejki wąskotorowej.
Polecam też Benjaminów i tamtejsze bunkry.
mazbike
28 października 2011 na 23:13 (UTC 1) Link do tego komentarza
Dziękujemy bardzo za tę miłą opinię, która dodaje nam motywacji do dalszego blogowania:) Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia na trasie!
Anonymous
27 października 2011 na 01:38 (UTC 1) Link do tego komentarza
Świetnie czyta się Wasze fotopisane "sprawozdania". Dziękuję za nie – jako warszawskiemu rowerzyście dają spojrzenie z innej perspektywy na miejsca i trasy, które wielokrotnie przejeżdżam.
Do spotkania na trasie:)
Krzysztof