Postanowiliśmy z Dżako spędzić niedzielę na rowerach. Wyruszyliśmy (jak na nas;) dosyć wcześnie i wybraliśmy się prosto przed siebie, niewiele planując. Na początku odwiedziliśmy Jeziorko Czerniakowskie (ja tam jeszcze nigdy nie byłam, a Dżako był w dzieciństwie). Poobserwowaliśmy chwilkę kaczki, po czym pojechaliśmy dalej. To był chyba najgorszy fragment naszej trasy – dosyć długi odcinek drogi pokrytej krzywymi lub połamanymi okrągłymi płytami chodnikowymi – wytrzęsło nas porządnie…
Następnie dotarliśmy już do Trasy Siekierkowskiej i za mostem wjechaliśmy na wał. Na wale jechało się przyjemnie, chociaż było trochę ludzi. W pewnym momencie przeleciał nam tuż przed kołami wąż – prawdopodobnie zaskroniec – ale i tak się nieźle wystraszyłam;>
Na końcu ścieżki rowerowej skręciliśmy w ulicę Odrębną i skierowaliśmy się na Trakt Lubelski. Tutaj zaczął powoli kropić deszcz, a drogowskazy na pizzerię dosyć mocno nas kusiły… W Wawrze, postanowiliśmy skręcić w prawo (w ul. Klimontowską) i udać się w stronę torów. Reklamowanych pizzerii nie znaleźliśmy, ale nie zrażając się, postanowiliśmy udać się do innych miejscowości, w nadziei, że tam coś znajdziemy ciekawego, a także (jeśli pogoda pozwoli) pojeździć po lesie (Mazowieckim Parku Krajobrazowym).Trochę tutaj pokrążyliśmy (Sadul, Anin, Międzylesie, Radość). A skoro wcześniej nam się nie udało, chcieliśmy skoczyć na pizzę w Radości, ale tu też jakoś poszukiwania zakończyły się fiaskiem… Wróciliśmy wtedy do Międzylesia i tam trochę pojeździliśmy, trafiając w końcu na pizzerię;) Do tego pogoda się wyraźnie poprawiła i wyszło słoneczko. Na jazdę po lesie się nie zdecydowaliśmy, ponieważ było już dosyć późno.
Wracaliśmy po drugiej stronie torów, tak jak zaznaczone na mapce. Przejechaliśmy przez most Siekierkowski i ponownie Trasą Siekierkowską i Doliną Służewiecką dotarliśmy do domu.
Trasa:
Pobieranie